Wymeldowaliśmy się z Gern Campighof Salem i pojechaliśmy w kierunku Jeziora Bodeńskiego. W planach mieliśmy krótką przejażdżkę rowerową wzdłuż jego brzegu. Można oczywiście objechać całe jezioro, ale to trasa na około 260 kilometrów.. Ciężkie do zrealizowania, jeśli planujesz zrobić jeszcze 680 kilometrów autem.

trasa 10 lipca

Jak się jeździ po Francji?

Chcieliśmy wykorzystać weekend i przejechać jak najwięcej. Korzystaliśmy z krajówek oraz dróg szybkiego ruchu. Te drugie często są jednojezdniowe a czasem mają po 2 – 3 pasy w jedną stronę. W przeciwieństwie do Niemiec Francuzi mają płatne autostrady (poza odcinkami, które są częścią obwodnicy miasta). My skorzystaliśmy z autostrady dopiero między Lyon a Valence. Ponad 60 kilometrów trasy kosztowało nas około 9 euro.

Pole namiotowe po francusku

Francja to kraj śródziemnomorski, więc jego mieszkańcy mają luźniejsze podejście – również do godziny zameldowania na polu namiotowym. W Niemczech – po pierwszym dniu doświadczeń – bardzo pilnowaliśmy, by na drugi kemping zajechać przed 18:00. Tutaj 19:30 nie była problemem.

Zameldowaliśmy się w 4-gwiazdkowym kempingu Mas de Champel, który posiadał dwa baseny. Był położony na obrzeżach rezerwatu Parc naturel régional des Monts d’Ardèche, na kaskadowym terenie. Jedna noc w tym miejscu wyniosła 23 euro.

Zajęty początek tygodnia

Na poniedziałek zaplanowaliśmy krótszą trasę, ze względu na obowiązki. Celem było Montpellier; do którego ruszyliśmy po porannej rozmowie Roberta. Kempingów poza miastem nie było dużo. W pierwszym „wystraszyli się” rozmowy po angielsku, w drugim – nie odpowiadał im nasz nocleg w aucie.

trasa z 11 lipca

W międzyczasie, po drodze, wypadły nam dwa godzinne postoje na call: najpierw pośrodku palącej, francuskiej pustyni  a później – na mało uczęszczanym parkingu przy drodze. Obowiązki w takich warunkach to ciekawe doświadczenie.

Esy floresy

Około 19:30 dotarliśmy do drugiego pola namiotowego we Francji – Camping Altea, przy miasteczku miateczku Vic – la – Gardiole. Trochę się pogubiliśmy z dojazdem do niego, ale od czego mamy we Francji ronda co kilkaset metrów 🙂 Kemping nie był dużym, jednorodnym placem zieleni – przez cały teren wiła się jednokierunkowa droga dla samochodów, a wokół niej były wydzielone żywopłotem parcele na namiot / auto. Postój na jedną noc kosztował nas 23 euro – to dobra cena za nocleg, który znajdował się w odległości 10 minut rowerem do Morza Śródziemnego.

Gdzie teraz?

Dziś zahaczymy o… Księstwo Andory. Stwierdziliśmy, że nadarza się jedyna okazja, by zobaczyć to „egzotyczne” europejskie pastwo – i zamierzamy ją wykorzystać. Do Andory wjedziemy od strony Hiszpanii.

Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *